Zlot odbył się w terminie 23-25 lutego 2018 roku, a tytułowym „biegunem zimna” była, oczywiście, Suwalszczyzna.
Trafiliśmy na potężny mróz (-16 stopni Celsjusza) i świeży śnieg, więc było dokładnie tak jak chcieliśmy.
Udział w zlocie dawał okazję do zdobycia 30 punktów w rywalizacji Rajdu Nieustającego.
Naszą bazą był prowadzony przez Litwinów ośrodek Silaine, ładnie położony nad jeziorem. Słynie on ze słowiańskiej gościnności i regionalnej kuchni.
Uczestniczyło 8 załóg (18 osób).
Wszystko zaczęło się od piątkowej kolacji, na której stawiały się kolejne, przybywające załogi (ostatnia dotarła przed północą). Była to pierwsza okazja do spróbowania lokalnych potraw; daniem głównym były kartacze, towarzyszyły im domowe wędliny, sałatki warzywne, śledzie na kilka sposobów i… nalewka, prosto z piwniczki gospodarza.
W sobotę po śniadaniu załogi ruszyły na trasę, która łącznie miała ponad 150 km. Część stanowił malowniczy dojazd, potem odcinek według Przewodnika Offroad nr 08 przez Suwalski Park Krajobrazowy do słynnych wiaduktów w Stańczykach, a na koniec szybki powrót asfaltem.
Było w zasadzie tylko jedno trudniejsze miejsce, które zmusiło do użycia wyciągarek i zespołowej pracy. Reszta poszła gładko, choć część załóg nie do końca poradziła sobie z nawigacją i pominęła łady odcinek… No cóż – będą mieli pretekst, aby przyjechać znów na Suwalszczyznę i dokończyć!
Strategiczny cel – czyli powrót na obiad między 16:00 a 17:00 – został jednak osiągnięty i mogliśmy spróbować kolejnych próbek lokalnej kuchni. Zupa trochę przypominała polski rosół, a drugie danie stanowiło mięso zapieczone w warzywach, w specjalnych, glinianych dzbankach.
Po obiedzie był czas wolny, który odważni wykorzystali na „banię”, czyli saunę, kończoną kąpielą w przeręblu w jeziorze. Nie wiem ile rekordzista wytrzymał w saunie, ale w przeręblu było to siedem minut (powietrze miało 16 stopni mrozu)…
O 19:00 rozpoczęło się ognisko nad brzegiem zamarzniętego jeziora i pieczenie kiełbasy. Po około godzinie przenieśliśmy się na ciepłą salę. Tam dalej napełnialiśmy brzuchy regionalnymi potrawami (dania ciepłe i zimne zakąski). Najbardziej smakowały „kibiny” – duże pierogi z mięsem w środku, zapiekane „na chrupiąco”…
W niedzielę na trasę wyjechaliśmy po śniadaniu, w trochę nerwowej atmosferze, spowodowanej awariami dwóch autek. W mercedesie wolfie obluzował się wiatrak wentylatora chłodnicy i kłopotliwe było dobranie odpowiedniego klucza, aby go dokręcić. Wszystko jednak udało się dość szybko, dzięki naprawdę super pomysłowości złogi.
W drugim przypadku (Jeep Wrangler Rubikon), kłopot powstał przy usuwaniu z felg przyklejonego do nich brył zamarzniętego błota. Uszkodzeniu uległ wentyl i z koła zeszło powietrze. Następnie wymianę koła uniemożliwiało pęknięcie specjalnego klucza nasadowego… Dzięki pomocy naszego gospodarza, jakoś jednak udało się wyruszyć.
Pierwszym celem trasy był Puńsk (stolica Litwinów w Polsce), gdzie dokonaliśmy „od zaplecza” zakupów w piekarni lokalnych ciast („sękacze” i „mrowiska”), a następnie litewskiego piwa i wędlin w sklepie spożywczym.
Potem odwiedziliśmy „Osadę Jaćwieńsko-Pruską”, której twórca – fan dawnych, pogańskich czasów – na tle unikalnych budowli, opowiedział nam nieco o pradawnych mieszkańcach tych ziem.
Dalej jechaliśmy już bez postojów do Wigierskiego Parku Narodowego, gdzie „rzuciliśmy okiem” na klasztor Kamedułów i dalej na przedmieścia Suwałk, do zajazdu Cowboy. Tam dokonał się ostatni punkt programu zlotu, czyli wypisanie dyplomów dla uczestników.
Dziękuję wszystkim za udział!
Wojtek Bednarczyk
Zapraszamy do obejrzenia zdjęć:
Zdjęcia organizatora: