Albania to bardzo atrakcyjny kraj dla fanów off-road, dlatego spotkać tu można mnóstwo samochodów 4×4 niemal z całej Europy. Dużą grupę stanowią też motocykliści i użytkownicy quadów.

Wśród nich, od lat bardzo dużo jest Polaków. Nic dziwnego. Tu prawie za każdym zakrętem rozpościera się inny, „pocztówkowy” widok, a drogi i dróżki wijące się zygzakami po skalnych półkach nad przepaściami, dostarczają niezapomnianych emocji.

Nie bez znaczenia dla popularności Albanii wśród fanów off-road, była panująca tu wolność podróżowania, biwakowania i niskie ceny. Sprzyjała też gościnność i uczynność Albańczyków.

Sam niewątpliwie należę do osób, których Albania oczarowała. Od kilku lat przyjeżdżam tu, co najmniej, raz w roku, organizuję wyprawy i popularyzuję w Przewodnikach Offroad trasy do samodzielnego podróżowania.

Niestety w Albanii bardzo szybko zachodzą niekorzystne zmiany. I nie chodzi mi tylko o asfalt, którego przybywa w zawrotnym tempie albo o komercjalizację i wzrost cen. Tego można było się spodziewać. Niestety strasznie zmieniają się ludzie!

Jeszcze nigdy nie próbowano oszukać mnie i wyłudzić pieniędzy tak wiele razy w tak krótkim czasie, jak podczas tej ostatniej wyprawy.

Dodam, że nieprzyjemne sytuacje były udziałem nie tylko moim i członków prowadzonej przeze mnie grupy, ale również innych napotkanych, zagranicznych turystów.

Pozwól więc na początek na parę spostrzeżeń i tez.

Po pierwsze, w Albanii upowszechniły się dwa poziomy cenowe. Jeden jest dla miejscowych – niski i uczciwy. Drugi to dla frajerów z zagranicy. Mogą one istnieć dlatego, że w większości sklepów, knajpek i restauracji, Albańczycy nie wywieszają cen i nie udostępniają menu. W związku z tym, ceny rzucają „z głowy”, zależnie od klienta.

Po drugie, Albańczycy uznali, że w przypadku obcokrajowców, mają najczęściej do czynienia z jednorazowym klientem. Nie liczą na to, że do nich wróci, więc chcą go zawsze maksymalnie złupić.

Po trzecie, ludzi z Zachodu (do których zaliczają Polaków) mają za mięczaków, którzy łatwo ulegają groźbom i sile fizycznej, dlatego gotowość jej użycia chętnie okazują. Tu dobrze jest prezentować się mocno i zdecydowanie, najlepiej trzymając się w grupie, bo to budzi respekt i szacunek.

Na koniec: Mam wrażenie, że oszukiwania obcokrajowców nikt się tutaj nie wstydzi. Nie wiem na pewno czy wiąże się to z islamem, który podbija Albanię i zgodnego z jego zasadami traktowania niewiernych. Myślę jednak, że taką hipotezę dałoby się obronić. Wszak obserwuję wzrost tej tendencji wraz z ilością nowych meczetów (a jest już ich prawie tak dużo, jak kiedyś bunkrów).

A oto kilka przykładów.

Warzywniak

Kupujemy parę warzyw i owoców w małym, wiejskim sklepiku. Sami je wybieramy ze skrzynek i podajemy sprzedawcy do zważenia. Kładzie je na wagę, ale tylko udaje, że waży – nic nie liczy i nic nie zapisuje.

Wszystko z zapałem wkłada do torby i kiedy jest już gotowa wyciąga dwa banknoty w charakterze wzoru, żebyśmy wiedzieli ile mamy płacić. W prawej ręce trzyma 1000 leke, a w lewej 500 (czyli chce od nas ok. 50 zł za produkty, które są wartę nie więcej jak 5 zł).

Na moje pukanie się w głowę, błyskawicznie chowa za plecy lewą rękę (proponuje „tylko” 1000 leke). A kiedy nie widzi akceptacji, zamienia ręce – prawa idzie za plecy, a lewą wystawia – teraz chce tylko 500 leke.

To nadal trzy razy za drogo, więc pokazuję gestami, że rezygnujmy i wychodzimy. Wtedy lecą albańskie przekleństwa. Na szczęście pod nosem, ale jest nieprzyjemnie. Wsiadamy do samochodu i szybko odjeżdżamy…

Myjnia samochodowa

Dokładnie w tym samym miejscu, rok wcześniej umyli mi samochód za 200 leke, więc śmiało wjechałem na stanowisko i zamówiłem mycie. Umyli porządnie, to przyznaję, ale tym razem zażądali 1000 leke. Powód w wolnym tłumaczeniu – teraz frajer z zagranicy płaci więcej…

Wjazd na dziką plażę

Mam takie miejsce, gdzie od lat wjeżdżamy na dziką plażę, przez kawałek „nie dzikiej”, którą zawiaduje ciągle ten sam Albańczyk. Prowadzi on barek, w którym zawsze moja grupa zostawia sporo kasy.

Tak było i tym razem, ale z niespodzianką. Przy wyjeździe po dwóch dniach, „znajomy” Albańczyk zażądał 10 euro od samochodu, choć jeszcze rok wcześniej nie chciał żadnych opłat (ja sam wciskałem mu po jednym euro od auta, na poczet zagrabienia kolein, które w wyniku naszego przejazdu pozostawały na plaży).

Po pół godzinie nerwowych negocjacji, uzyskałem cenę 5 euro od samochodu, co w mojej ocenie jest stawką zbójnicką, bo camping na dobrym poziomie kosztuje w Albanii 15 euro…

Supermarket

Wyczuleni na oszustwa w małych sklepach, postanowiliśmy skorzystać z dużego, gdzie produkty miały kody kreskowe z cenami. Wydawało się nam, że tu nie da się oszukiwać.

Nieprawda. Okazało się, że Pani na kasie ma patent na rżnięcie obcokrajowców. Wydając resztę ukrywała w dłoni jeden banknot. W sytuacji kiedy klient nie zauważył, że dostał za mało, sprytnie wsuwała go do kieszonki fartucha. Kiedy zauważył i upomniał się, pani z niewinnym uśmiechem, dokładała go klientowi i jak gdyby nigdy nic, przechodziła do obsługi innego klienta.

Prom

Jedną z atrakcji Albanii jest prom na górskim jeziorze. Najłatwiej wyobrazić to sobie jak rejs w otoczeniu skał po naszym Morskim Oku, które miałoby około 30 kilometrów długości.

Na prom oczywiście trzeba kupić bilety. Mając już pewne doświadczenie udało nam się negocjacjami zbić cenę do zadowalającego poziomu. Niestety satysfakcja była krótkotrwała, bo tuż przed załadunkiem na prom, grupa osiłków z kasy biletowej zażądała opłaty „parkingowej”, za stanie w kolejce do promu. Dodam, że oczywiście nie było żadnych tabliczek z informacją, że postój jest płatny.

Mimo wszystko wyjazd był udany. Co prawda mniej niż przed laty, ale spotkaliśmy też serdecznych i życzliwych ludzi. A przyroda i piękna pogoda sprawiały, że szybko zapominaliśmy „krzywdy”.

Pewnie będę wracać do Albanii jeszcze nie raz. Ale na wdzierające się tam negatywne zmiany będę już brać poprawkę.

Pozdrawiam, Wojtek Bednarczyk


Wyprawa odbyła się w terminie 27 lipca – 10 sierpnia 2017. Stanowiła czwartą część wyprawy „Bałkany bez pośpiechu” przez Rumunię, Grecję Bułgarię i Albanię.

Patronem wyprawy była firma
SsangYong Motors Polska Sp. z o.o.

Udział w wyprawie zapewniał 105 punktów w Rajdzie Nieustającym

Pokonana trasa opracowana jest w w Przewodnikach Offroad AL-1 i AL-2

Zdjęcia organizatora:

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj