Wyciągarka w samochodzie terenowym na pewno jest bardzo przydatna. Czy jednak koniecznie trzeba ją montować na stałe? Zapraszam do poznania sprawdzonego i polecanego rozwiązania.
Zacznijmy od zdjęć:
Prawda że proste?
Istota polega na wykonaniu specjalnych konstrukcji ukrytych pod fabrycznymi zderzakami oraz odpowiedniego poprowadzenia przewodów zasilających i zastosowaniu „szybkozłączek”.
Zalety rozwiązania są oczywiste:
Wyciągarkę zabieram do bagażnika, tylko jak jadę w teren.
Kiedy jeżdżę „po mieście” leży sobie w garażu. Jest zamontowana na specjalnej płycie z „szybkozłączką” umożliwiającą łatwy montaż przy przednim lub tylnym zderzaku, w zależności od potrzeby.
Unikam niepotrzebnego i niekorzystnego obciążenia auta.
Każda klasycznie montowana wyciągarka to zwykle ponad 60 kg balastu (razem ze zderzakiem) w skrajnym punkcie auta (z przodu lub z tyłu). Jeśli nawet nie będzie zawadzać podczas przejazdów przez rowy, to zwykle fabryczne zawieszenie ma kłopot z dźwiganiem tego i auto „dobija” na muldach i dziurach. Cierpią podłużnice lub rama i z tego powodu mogą nawet pękać.
Oszczędzam kasę.
Jedna wyciągarka zamiast dwóch, to oczywista oszczędność. Oszczędza się także przedłużając jej żywotność. Wożona w bagażniku, czy zostawiana w garażu, nie jest narażona na wodę, błoto i warunki atmosferyczne. Łatwiej też ją serwisować, bo nie wymaga wymontowywania.
Zwiększam bezpieczeństwo i nie narażam się na kłopoty z policją.
Moje auto wygląda na fabryczne. Policja nie ma się do czego czepiać – przypominam, że zderzak z wyciągarką nie może być taranem, który zagraża innym użytkownikom dróg. Według przepisów, samochód nie powinien mieć żadnych wystających, niebezpiecznych elementów. Policja coraz częściej zwraca na to uwagę i zabiera dowody rejestracyjne…
Jedna wyciągarka może obsługiwać kilka aut.
To zaleta dla posiadaczy wielu aut terenowych, ale nie tylko. Zdarzało się, że w organizowanych przez nas dalekich wyprawach brało udział kilka aut, które zostały przez nas wyposażone w takie rozwiązanie i wszyscy mogli korzystać z jednej, wożonej przez nas wyciągarki.
Rozwiązanie pozwala na szczególne zastosowania.
Kiedyś jadąc samotnie w górach wywróciłem auto na bok i wyratowałem się samodzielnie. Wystarczyło umocować wyciągarkę prowizorycznie opaską do drzewa i zasilić akumulatorem wyjętym z auta…
Oczywiście są też wady:
Trzeba mieć miejsce w bagażniku i siłę, aby dźwigać to żelastwo (około 30 kg).
Poniżej jeszcze parę zdjęć z zastosowania tej koncepcji w innych autach:
Zainteresowanych rozwiązaniem zapraszamy do naszego warsztatu – tel. +48 605 749768. Można je zastosować praktycznie w każdym aucie…
Pozdrawiam, Wojtek Bednarczyk
e-mail: w.bednarczyk@polskioffroad.com, tel. 605 749768