Któregoś czerwcowego poranka, w niedzielę, około 6.00 rano obudził mnie telefon.
– Bardzo proszę o pomoc – usłyszałem zdenerwowany głos – jadę na wyprawę do Albanii, a mój samochód traci moc i prawie staje jak wiatr zawieje… Czy mogę do Was podjechać do warsztatu, czy pomożecie?

Ledwie zdążyłem się ubrać, a Klient już wjechał na nasze podwórko.

Jego bryka, Nissan Patrol Y61, wyglądała imponująco. Od razu widać było, że należała do tzw. „wszystkomających”.

Klient z dumą powiedział, że był „robiony” w profesjonalnej firmie na wschodzie Polski i na niczym nie oszczędzał. Chciał mieć wszystko, co mogłoby ułatwić mu podróżowanie i akceptował wszelkie propozycje warsztatu.

Miał więc 35 calowe koła z „bedlockami” i nowymi MT-kami, około 5 calowy lift zawieszenia, „off-roadowe” zderzaki z wyciągarkami z przodu i z tyłu, „off-roadowe” progi, bagażnik dachowy, wieszak na koło zapasowe przy zderzaku z uchwytem na hi-lift, osłony drążków kierowniczych i całego podwozia, dodatkowy zbiornik paliwa, dodatkowy akumulator, zbiornik na wodę, dodatkową blokadę przedniego mostu z kompresorem, namiot dachowy, „wyprawowy kredens” w bagażniku z lodówką, kuchenką i 10 kg butlą gazową oraz mnóstwo sprzętu turystycznego, zapasowych części i bagażu porozkładanego wszędzie, gdzie tylko było to możliwe, tak że z trudem mieściła się czteroosobowa załoga (dwoje dorosłych i dwoje dorastających dzieci).

Dowiedziałem się, że auto zostało niedawno kupione, a tydzień temu odebrane z warsztatu, gdzie „przygotowano je do terenu” i do dnia poprzedniego jeździło bez problemów. Klient podejrzewał, że zatankował złe paliwo, bo robił to na przypadkowej stacji nie tam, gdzie zwykle.

Zaczęliśmy od zajrzenia do silnika. Był to model o pojemności 2,8 litra (129 KM), który znany jest z podatności na uszkodzenia głowicy. Ten egzemplarz nie miał jednak żadnych oznak takiej usterki – chodził pięknie i ładnie wkręcał się na obroty.

Poszukiwania jakiś dodatkowych oporów nie powiodły się: cylinderki hamulcowe działały właściwie, piasty były zimne, a koła obracały lekko. Nie grzały się też mosty, reduktor ani skrzynia biegów.

Ruszyliśmy więc na próbną jazdę. Auto rzeczywiście nie miało siły się rozpędzać, ale też bardzo kiepsko hamowało. I wtedy przyszło mi coś do głowy. Zapytałem Klienta czy próbował już jeździć z takim obciążeniem? Okazało, się że nie! Dotąd jeździł tylko w jedną osobę. Bagażnik dachowy z namiotem założył dopiero wczoraj, wczoraj też załadował cały wyprawowy sprzęt, nalał wody do zbiornika, a dziś zabrał całą rodzinę i zatankował paliwa „pod korek” (170 litrów).

Pojechaliśmy więc na wagę do znajomego na złomowisko. Nie było łatwo namówić go na otworzenie interesu w niedzielę, ale jakoś udało się. Wynik ważenia: 3310 kg, a przecież na naszym podwórku została jeszcze reszta „towaru” – dwoje wcale nie najchudszych dzieciaków, po co najmniej 50 kg każde (żonę pomijam, bo ważyła na oko mniej więcej tyle co ja).

Dopuszczalna masa całkowita dla tego modelu wynosi 2700 kg, była więc przekroczona o 710 kg, co wraz ze zwiększonym oporem powietrza przez klamoty na bagażniku i zmianą przełożeń spowodowaną większymi kołami, mogło owocować odczuciem „braku mocy”.

Wróciliśmy więc do naszego warsztatu i zaczęliśmy „naprawę”, czyli odchudzanie auta.

Aby upewnić się czy hipoteza „przeładowania” jest słuszna, nie zważając na nerwowe błyski w oczach Klienta i lamenty jego żony, wyjęliśmy z auta wszystko, co wyjąć się dało (torby, lodówki, butle, szuflady z „kredensu”), zdemontowaliśmy bagażnik dachowy z namiotem i skrzyniami wyprawowymi, zapasowe koło z hi-liftem, spuściliśmy też całą wodę ze zbiornika…

Tak odciążeni ruszyliśmy na kolejną próbę. Auto okazało się teraz całkiem „rześkie”, jak na Patrola z tym silnikiem i na tych kołach oczywiście.

Klient na przemian wyrażał swoją radość, bo auto okazało się sprawne i mógł kontynuować wyprawę oraz złość na warsztat, który przygotował mu auto. Zarzucał mu „naciągnięcie na bezsensowne koszty” i „nadużycie zaufania”…

Jeśli chodzi o to drugie, to – jak znam życie – „prawda jest gdzieś po środku”. My sami mamy czasem do czynienia z Klientami, którzy „chcą mieć wszystko” i nie bardzo słuchają naszych praktycznych porad, a potem – nie pamietając o nich – wylewają żale…

Ale wróćmy do dalszego ciągu naszej historii, choć jest łatwy do przewidzenia; Klient zostawił u nas wszystko co nie było konieczne do zabrania. Objęło to zarówno części poodkręcane od samochodu jak i turystyczny sprzęt (między innymi ważący prawie 60 kg ponton) i sporo rzeczy osobistych (przy okazji: nie pakujcie do Albanii na tygodniowy wyjazd trzech laptopów, żelazka, dwóch lokówek, 5 kg kosmetyków, 20 par butów, piły spalinowej, żeliwnego kociołka o wadze 15 kg, 10 kilogramowej butli z gazem, kartofli, pięciu litrów wódki, konserw ani słoików z jedzeniem!). Odesłaliśmy mu to do domu na europalecie…

Przeanalizujcie proszę ciężary z jakimi musiał uporać się opisywany Patrol:

  • koła 35 cali (nadwyżka w stosunku do fabrycznych) – 40 kg
  • dystanse do felg – 10 kg
  • lift zawieszenia 5” (nadwyżka w stosunku do fabrycznego) – 15 kg
  • zderzak przedni z grillem i reflektorami dalekosiężnymi – 60 kg
  • wyciągarka przednia z przewodami – 45 kg
  • zderzak tylny z wieszakiem na koło zapasowe – 60 kg
  • wyciągarka tylna z przewodami – 45 kg
  • dodatkowy akumulator – 15 kg
  • boczne progi – 50 kg
  • osłony drążków kierowniczych i podwozia – 50 kg
  • bagażnik dachowy z drabinką i reflektorami i lampami roboczymi – 60 kg
  • namiot dachowy z przedsionkiem i wyposażeniem – 65 kg
  • stolik turystyczny i krzesełka itp. – 20 kg
  • markiza – 10 kg
  • zbiornik na wodę z prysznicem – 70 kg
  • dodatkowy zbiornik paliwa – 80 kg
  • hi-lift, łopata, zblocze, szekle liny itp. – 25 kg
  • zabudowa bagażnika (kredens) z lodówką, kuchenka i butlą i wodą pitną – 150 kg
  • kompresor, klucze, części zapasowe itp. całe dwie skrzynie – 50 kg
    Razem 920 kg!

Chciałbym, aby ta historia zapadła Wam w pamięć. Każdy element offroadowego tuningu wymaga dokładnego przemyślenia i dobrze zacząć od oceny wagi. Łatwo bowiem przekroczyć dopuszczalne masy i z dzielnego auta terenowego uczynić bezradne, paliwożerne „toczydło”…

Wojciech Bednarczyk
e-mail: w.bednarczyk@polskioffroad.com, tel. 607 447436

2 KOMENTARZE

  1. Heh,
    moje PAJERO waży 3260.
    Radzi sobie ! ale mam konkretne zawieszenie, 220 KM
    MAM W NIM PRAWIE WSZYSTKO, WOJTKU POTWIERDZISZ ? 🙂
    SPALANIE 11-15 MAX
    JEDYNY BÓL TO HAMULCE , JEDNA RUMUNIA I SUPER HIPER WENTYLOWANE, NACINANE NOWE Z KLOCKAMI , DO ŚMIECI.
    RESZTA BAJKA !
    POZDRAWIAM

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj